Lubie planować. Planuje wszystko. Mam w domu miliony długopisów, karteczek, kartek, notesów. Jak dobrze nie rozpisze planu to polegnę .. Zawsze wszystko spisywałam. Każdy pomysł, każdy szczegół. Albo zwykłe notatki, listy co zrobic itp albo jakieś pamiętniki tip. Tylko dla mnie zrozumiałe. Tak mi zostało do dziś ... przed ślubem miałąm mega segregator i mnóstwo zapisków. Przed urodzeniem dziecka tak samo. Mamy w planach zakup własnego kącika i na to także już jestem przygotowana... ;) takie mam zboczenie. Co zrobić...
( źródło: www.stressfree.pl )
( źródło: www.polki.pl )
Świeta. Czas rodzinny. Czasem bardziej wyczekiwany, czasem mniej. Zawsze niesie ze soba komplet emocji i uczuć. Nie będzie w poście tylko o kolorowych pisanka i uśmieszkach. Będzie życie. Szczęście, strach i łzy. Bo tak u nas wyglądają święta. Nie landrynkowo... Nie bajecznie... Czasem fajnie, ale zawsze z nutka smutku, łez. Dla mnie świeta pierwsze od 5 lat aż tak rodzinne, dla lubego pierwsze aż tak spokojne i nerwowe zarazem. Chociaż nerwowe co roku. Tak już ma ... Prawie jak tradycja. Wielkie małe przygotowania ograniczone do minimum dały komfortowe efekty - dla mnie rzecz jasna jako jedynej świadomej uchybień... Nie. Spokojnie ! Nie jestem perfekcjonistką !!! JA tylko uwielbiam porządki na święta jako tę konkretne dwa razy w roku, Ot co. Dalekie od perfekcji.
Po świętach dodatkowo ubarwionych urodzinami teścia ciąg dalszy atrakcji. Wydłużony, przymusowy odpoczynek (...?) u teściów. Niby ok bo na dworze młodociany cały dzień, Niby ok bo spokojnie i wesoło dzięki wizycie chrześniakó. Ale jednak daleko od domu i nie u siebie. Co gorsza połowy rzeczy brak lub zapomniane... a to juz katastrofa kiedy pogoda płata psikusa i dziecię ubrane w kurtke trzeba ubrać lżej a nie ma w co ! Katastrofa.... Ale trzeba sobie radzić. Nie można narzekać, Bo przecież moja wina... Bo przecież ja pakuje...Bo ja musze przewidzieć, przeanalizować i zapamietać ... Musze być matka, meteorologiem i jasnowidzem. Nie ma zmiłuj ... Jak żyć ?!
( źródło: www. pinger.pl )
Opanowałam umiejętnoś spokojnego przyjmowania uwag ( dość częstych i regularnych, powtarzalnych w otoczeniu) i nie wariowania. Nie zawsze ale już coś. Moja mantra? " Rób swoje to tylko słowa" ... Albo " Matka wie najlepiej"... A czasem " Niech sobie gadają... Ja zrobie swoje!" Kiedy już mantra nie pomaga ... Trudno. Wybucham. Raz na sto lat ale każdemu sie zdarzy nie? Ja też moge... Każdy może !
I o co tyle krzyku?
Na szczęście teraz mnóstwo sklepów tematycznie dziecięcych, więc jak się czegoś zapomni można w każdej chwili kupić ;))
OdpowiedzUsuń