sobota, 26 lipca 2014

Antosiowa Biblioteczka. Nowości.

    Kocham czytać książki. Nauczyła mnie tego moja Mama. Z dzieciństwa pamiętam jak w każdą niedzielę, po ciężkim tygodniu, po sobotnim sprzątaniu, Mama odpoczywała. Ale nie leżała przed telewizorem jak większość społeczeństwa. Leżała w ciszy i czytała książki. To był czas dla Niej. Książka i cisza. Pamiętam, że kiedy nauczyłam się czytać samodzielnie - bardzo szybko i łatwo mi to przyszło w związku z powyższą sytuacją, zawsze przed snem i zawsze po obiedzie czytałam. Czytałam i odpoczywałam. Tak jak Mama.
   Teraz kiedy sama jestem mamą staram się zarazić tym mojego Syna. Wiem, że chłopcom przychodzi to trochę trudniej, zwłaszcza jak przykład idzie z góry - mój Mąż nie czyta nic poza instrukcją obsługi i forum samochodowym. No niestety każdy ma swoje zainteresowania :) Ale staram się bardzo , żeby chociaż na widok książki w przyszłości nie uciekał gdzie pieprz rośnie. Jak narazie potrafi sam zarządać poczytania książek co mnie ogromnie cieszy. Niestety dotychczasowe się znudziły , co mnie nie dziwi bo ile razy można czytać krótkie teksty? A wiele książek mamy jeszcze z okresu niemowlęcego więc w głównej mierze są to obrazki, co nas już w ogóle nie interesuje. Tak więc staram się co jakiś czas kupić Młodocianemu kilka książek. Zazwyczaj szukam czegoś albo klasycznego albo oryginalnego w każdym razie musi być książka mądra. Nie jakieś wydziwiane głupotki albo postaci z bajek. Taki jest mój wybór. 
   Takie perełki zagościły u Nas wczoraj.

"ELMER" David'a McKee to bardzo kolorowa i ciekawa książka o słoniu w kratę. Razem z tym nietypowym słoniem dziecko poznaje świat. Jest to książka z życiowym morałem, uczy tolerancji oraz otwartości. ELMER to cała seria książeczek.


"Dzikoludek" Beaty Ostrowickiej o opowiadanie o chłopcu dzikoludku. Przedstawiony jest dzień dzikoludka i problemy z jakimi się zmaga. Książka może bardziej dla rodziców bo pokazuje, że nie ma nic złego jeśli się troche coś zabrudzi, trochę coś rozleje i będzie mały bałagan. Świat oczami dziecka. Polecam zwłaszcza pedantkom i pedantom ;) Bardzo ciekawe ilustracje !



" Wieczorynki z żółwiem Antosiem" Anny Onichimowskiej. W związku z przeznaczeniem- do czytania przed snem, podzielona jest na króciutkie rozdziały. Książeczka napisana z humorem, opowiada przygody żółwia Antosia i żółwicy Amelki. Wybrałam trochę ze względu na imię Smyka mojego ale trafny wybór :)


" Mały Książę" Antoine de Saint- Exupery. Klasyka gatunku. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa. Książka ponad czasowa. Nikomu chyba nie muszę jej przedstawiać :)



Dodatkowe łupy to edukacyjne i rozwojowe książeczki z naklejkami i do rysowania. Tego nigdy za wiele. Naklejki sa u nas hitem w każdej postaci. Polecam.


Książeczki i edukacyjne dodatki kupuję głównie w takich punktach jak KOROB i AROS. Przez internet. Tanio i szybko. Wygodnie dla zaganianej Matki :)

czwartek, 24 lipca 2014

Samotność wśród bliskich.

   Samotność może być fizyczna. Samotność może być też stanem umysłu. Samotność może nas dopaść bez względu na to ile osób nas otacza lub nie. Samotność w każdym wydaniu doskwiera. Bywa przytłaczająca. Wyciska łzy. Ciąży nam. Dopada nas nagle lub powoli, z czasem. Nie ma znaczenia czy masz lat 15, 25 czy 30 itd... Nie ważne czy masz chłopaka, narzeczonego, męża, czy jesteś sama. Nie ważne czy masz dziecko, kilkoro lub wcale. Nie ważne czy masz ogromną rodzinę lub nie masz jej wcale. Są w życiu chwile, że nie ważne jak jest - jesteś samotna/ samotny. Ten stan to nie depresja. Przynajmniej nie zawsze. To czasem chwila krótka, godzina, dzień, tydzień ... Od czego zależy? Od życia. Od tego co się dzieje i jak to ogarniasz, jakie uczucia wywołuje sytuacja, ludzie. Chodzi o rozczarowanie drugą osobą. Chodzi o zbyt wielkie oczekiwania. Czasem o niespełnione marzenia lub o odkładane marzenia. Chodzi o niesłuchanie nas lub o to , że my nie słuchamy. Przede wszystkim chodzi o świadomość, że tak jest.
 źtódło : www.ciasna.jasnet.pl

   Samotność dopada Matki siedzące z dziećmi. Kochamy je nad życie. Cudownie z nimi spędzamy czas. Daje nam to ogrom szczęścia. Nerwy i złość odkładam bo nie o tym jest wpis. Matka nie ejst samotna przez t, że siedzi z dzieckiem. Nie obwinia w każdym razie dziecka bo nie to jest problemem. Chodzi o to, że w życiu potrzebujemy kogoś do rozmowy. Takiej szczerej od serca. O tym co złe i o tym co dobre. O naszch problemach. Bez oceny. Czasem nawet bez porady. Słuchacza. Ale takiego w naszym wieku. Stąd samotność Matki zajmującej się dzieckiem. Problemy są. Z czasem się nawarstwiają. Bez uwolnienia eksplodują. Ta samotność eksploduje. Mąż wraca z pracy zmęczony. Czasem poddenerwowany. Wiec nie wolno go obarczać naszymi głupotami... Bo jaka by była z Ciebie żona? Tak właśnie. Często tak to wygląda. I tu się pojawia kolejny rdzaj samotności. Samotność w związku. Kiedy Mąż nie słucha.Bo mu sie nie chce. Bo zmęczony. Bo nie ma czasu. Bo nie umie rozmawiać - mimo, że chcesz aby tylko wysłuchał. Pewnie pojawią się takie co to będą krzyczeć " mój jest inny ! mój słucha ! mój kocha!" Każdy kocha. Każdy jest inny. I każdy czasem nie słucha. Taka prawda.
   Samotność ze świadomości jacy jesteśmy. Jak popełniamy błędy bo udawałam, że słucham ale nie słuchałam. I tu się pojawiają wyrzuty... Jak mogę robić to co mnie boli u innych. A no właśnie... Wszyscy popełniamy błędy. Błędne koło..Stąd samotność. Jedna narzucana przez innych inna narzucana przez nas samych.
Taka tam refleksja nad życiem.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Bajki Mojego Dziecka. Bajki Mojego Dzieciństwa.

   Pewnie znajdą się Tacy co by mnie skrytykowali jako matkę. Za to, że moje 2 letnie dziecko ogląda telewizję. Za to, że moje 2 letnie dziecko ma już swoje ulubione bajki. Za to, że mu na to pozwalam.
Ale chyba wszystko jest dla ludzi? Moje dziecko ogląda bajki ale robi też wiele innych rzeczy. Poza tym sama byłam dzieckiem, które oglądało telewizję i miało swoje ulubione bajki. Mi to nie zaszkodziło. w odpowiedniej proporcji może być nawet pożyteczne. Odpowiednie bajki mogą nawet stymulować rozwój dziecka.
   ( źródło : http://chomikuj.pl )
   Jestem mądra bo mamy telewizje satelitarną. Mamy i łatwiej i ciężej. Łatwiej bo znam już godziny bardzo fajnych bajeczek jakie moje szczęście lubi oglądać i jakie ja osobiście popieram bo są mądre i rozwojowe. Mamy trudniej bo mam ponad dziesięć programów z bajkami i o ile teraz mam przewagę bo młody nie zaczaił jeszcze jak się zmienia programy o tyle wiem, że jest to już tylko kwestia czasu a wtedy.. No właśnie. Co wtedy? Pilota będę zabierać do kuchni? Bo wiem dobrze, że są bajki na które się prędko nie zgodze a które cieszą się dużą popularnością u dzieci. Takie bajki dosłownie odmóżdżają . Są wulgarne i agresywne. I na nasze nieszczęście jest ich najwięcej... Mamy czasy kiedy wszytko jest masowo dostępne ale niestey nie zawsze jest to dobre i odpowiednie.
 źródło : http://merlin.pl
   Kiedy byłam dzieckiem najważniejszym punktem wieczornych rytuałów była.. Dobranocka. Stara, dobra Dobranocka. Ukochana przez wszystkie dzieci. Wyczekiwana. Bajki mojego dzieciństwa ... Piękne, mądre, bez wulgaryzmów bez agresji ... Proste. Rysunkowe lub animowane ale NIE komputerowe. Nie mówię, że te komputerówki są złe. Ale rysowane kreską są lepsze dla wyobraźni. Tak. Bo wyobraźnia dziecięca jest ogromnie ważna.
 źródło :  http://swiat-malucha.com/
   I tutaj zaczynam pisać o tym co miałam na myśli. Wyobraźnia. Kształtowana przez otoczenie. Kształtowana przez odpowiednie bodźce. Wbrew pozorom bardzo ważna w życiu dorosłym ale najważniejsza w dzieciństwie. To dzięki niej dzieci potrafią się bawić. Rozwijają się. Rozwijają Swoje zdolności. To ona pozwala dziecku być w 100% dzieckiem. Bez wyobraźni jest tylko sucha prawda. Taka prawda, na która każde dziecko ma jeszcze czas. Wyobraźnia. Jedną z rzeczy jakie wpływają na wyobraźnię są właśnie bajki. Te czytane i te oglądane. Taka prawda. Ale czy każda bajka potrafi pobudzić wyobraźnię ? Nie. Każdy z Nas Rodziców ma prawo wybierać jakie bajki gląda nasze dziecko. Ale zanim dokonamy tego wyboru zastanówmy się jak na wyobraźnię dziecka wpłynie bajka typu " Świnka Peppa" itp a jak bajka pokroju " Pora na przygodę" i inne dziwadła szalonej twórczości bajkopisarzy obecnych czasów. Ja nie robię tutaj antyreklamy i nie krytykuję. Przedstawiam własny punkt widzenia. Moje podejście do tematu. Nie popieram wszystkiego co leci w TV. Chcę tylko w pewien sposób wpłynąc na jeszcze niewinną wyobraźnię mojego Syna. Zanim zrobią to te bajki, których oglądania nie popieram.
źródło :  http://michalinaobajkach.blog.com/
   Być może moja ocena i niechęc jest podyktowana tym, że wole aby w bajce był morał, żeby bajka ukazywała życie z ktorym z jednej strony dziecko może się utożsamić, odnaleźć coś co go z nią łączy i w której zobaczy co może robić w wolnym czasie. Ktora pokazuje jak się bawić - zachęca do zabawy na dworze, do rysowania kredkami, farbami, do czytania książek, do gry w piłkę... Wiele takich mogłabym wyemieniać bo to są dla mnie Bajki. Bajki uczą. Mają uczyć. Więc dla mnie nie ma miejsca w bajce na głupie teksty, na obraze innych, na agresje, rękoczyny, strach, szyderstwo i inne odrzucające motywy. Bajka to bajka ale powina być mądra a nie bezsensowna.


źródło :

czwartek, 10 lipca 2014

Matka kontra Krytyka.

   Temat tabu. Temat rzeka. Temat mocno kontrowersyjny. Temat, który wzbudza emocje. Różne emocje. Krytyka przez duże "K" bo mowa o tej, która uwiera najbardziej. O tej Krytyce najbardziej niechcianej i najbardziej bolesnej, wkurzającej. Dla mnie dosyć osobisty temat.
   Prawda jest taka, że krytyka towarzyszy nam od najmłodszych lat. Ale są chwile, etapy w życiu kiedy ta krytyka jabardziej boli, przeszkadza, wkurza poprostu... Mówi się, że krytyka potrafi być konstruktywna, potrafi dawać kopa na rozruch. ALE ! Ale jest pewna forma krytyki, która rujnuje, załamuje, podcina skrzydła i rani najnormalniej w świecie. Mam tutaj na myśli krytykę Nas - Matek ! Spotykamy się z nią na każdym kroku. Chciana czy nie chciana boli. Oczywiście, są chwile kiedy trzeba. Ale to są chwile dla przeciętnej Matki rzadkie.
    Problem w tym, że w naszym społeczeństwie wkradł się głupi nawyk... Kiedy jesteś Matką dziecka to odbijasz sobie Swoje bóle na innej Matce, zazwyczaj Matce niemowlaka  lub małego dziecka. Bo przecież to TY jesteś bardziej doświadczona. To TY pierwsza przetarłaś pewne szlaki - przynajmniej TY tak to widzisz. Bo to TY wiesz wszystko najlepiej - no skoro tak to TRZEBA wcisnąć tą idealną wiedzę innej- pewnie gorszej Matce. Prawda? Nawet jeśli Cie o to nie pyta... Nie prosi Cie o te Twoje złote rady. I tak Jej to wciśniesz. I jeszcze przy okazji skrytykujesz to jak Ona to robi. Bo TY jesteś Matka Polka Idelna. Brawo. Narcyzm góra. Egocentryzm XXI wieku. Jestestwo wielu z Nas. Warto dowartościować się czyimś kosztem.
   Przecież nie ma sensu przypominanie soie jak to było. Jak było na SERIO a nie jak TY to pamiętasz i przedstawiasz. Po co bić się w pierś i powiedzieć : Ja też to przeszłam. Ja też nie wiedziałąm. Ja też szukałam SAMA. Ja to robiła inaczej ALE Twoj sposób też jest dobry/ lepszy. Po co, nie? Lepiej zmiażdżyć. Zmieszać z błotem. Poniżyć w oczach ukochanych osób, rodziny. To takie przyjemne deptać innych...
   Lepiej wylewać z siebie oczami, uszami i nosem nienawiść do innych. Zamiast pomyśleć. Zastanowić się. Czy może jednak ta beznadziejna Matka robi to dobrze. Inaczej ALE dobrze? Bo przecież to ONA jest Matką Swojego Dziecka - nie TY. Ona zna najlepiej to dziecko- nie TY.  Ona kocha nad życie Swoje Dziecko - nie TY. Ona wie co dla Niego najlepsze - nie TY. Ona ma prawo żyć wg innych zasad. Ona ma prawo być taką Matką jaką chce być. TOBIE nic do tego. Zamiast żyć życiem innych. Zamiast marnować siły na wtykanie nosa w cudze sprawy - bez względu na pokrewieństwo to nie są Twoje sprawy ! Może lepiej przeznacz tą całą energię na bycie tą całą Idealną Matką ? Skoro masz Swoje Dzieci.
  Głośna myśl. Apel. Żale.
Mówię tu o przesadzie w takich sytuacjach. Przesadzie ktora dotyka często mnie osobiście. Nie musicie się zgadzać. To mój punkt widzenia. Ja z tym walcze bo nie popieram.
źródło : kobietyka.pl
 
 źródło : http://socjolog-patrzy.blogspot.com/

Lifestyle. My.

Od początku ZGK to miał być blog mieszany - nie tylko Parentingowy. Skoro tak więc trzeba zacząć mieszać :) Jak już wspominałam nie dorobiliśmy się jeszcze SWOJEGO miejsca. Takiego w 100% Naszego. Na dodatek nie mieszkamy sami - mieszkamy z moją Mamą. Mija w tym roku 4 lata jak tak sobie mieszkamy. ALE. Właśnie.. Od 2 lat jest nas już trójka i bywa czasem ciężko mieszkać z Mamą/Babcią/Teściową. Niby Mama się nie wtrąca - naprawdę Jej się to udaje z małymi wyjątkami dosłownie raz na bardzo długi czas. Zazwyczaj dotyka to TYLKO mnie - Mama nie ma w zwyczaju czepiać się Zięciunia ( dobrze Mu ... ) Ale bywa, jak to w życiu że odbija się to nas Naszej trójce. 

Ale nie o tym chciałam pisać. Zawsze miałam wiele pasji -  zazwyczaj ściśle związanych z tematem artystycznym. Teraz wiele odłożyłam na bok. Wiadomo - życie. Chociaż po cichu przyznam, że mi tego brakuje... I tak sama sobie szukam miejsca, okazji żeby przez moment iść w tym kierunku. Jednym z takich momentów jest planowanie jak to będziemy kiedyś mieszkać. Uwielbiam to...
Marzenia, marzeniami ale perspektywa jest. Nie zdradze jaka - bo to jeszcze nic pewnego wbrew pozorom. Ale dzięki temu wiem czego szukać. Wyzwanie jest. A to mi pasuje.

Najpierw było nastawienie na wielki salon połączony z kuchnią - w poszukiwaniach był to Nasz priorytet. Teraz życie nam podsunęło inną możliwość i jest pewne wyzwanie ... Odnośnie kuchni. Jaki? Zdradzę innym razem a będzie to bardzo ciekawe;)
*
Pozostaje salon, Dzięki tej zmianie całkiem spory. Ale zawsze marzyłam o takim, w którym będzie miejsce także na MOJE osobiste biurko do pracy. Bo co bym nie wybrała wiem, że takie będzie mi potrzebne :)
Chcecie wiedzieć o czy  marzę? Więc się dzielę :)




**
*,** - zdjęcia źródło: internet.

piątek, 30 maja 2014

Dziecko i etap ekstremalnie ruchliwy !

Wczorajsza złość odeszła w zapomnienie :) Jak zawsze. Ranki u Nas są magiczne i wymazują wszystko. Sytuację mamy taką, że Młodociany ma łóżeczko ( łóżko dorosłe bo 160 x 90) w naszej sypialni. Ale doceniam bardzo te Nasze ranki. Najwspanialsza pobudka jaka może być. Tupot mały stópek wpadających obok Ciebie pod jedną kołdrę i przytulanie. Przytulanie i moc buziaków. Wiele miłości z rana. Nie wyobrażam sobie innych poranków. Nawet tych o 5:30 ;) Mimo wszystko. Po przytulasach są chwile zabawy. Samodzielnej zabawy Dwuletniego i lekkiego dosypiania przez Rodziców. Nie zawsze ta zabawa jest grzeczna - są dni, że kończy się totalnym opróżnieniem wszystkich szafek i poranną gimnastyką dla mnie w postaci pakowania i składania wszystkiego na miejsce. Ale te Nasze ranki są magiczne. A cała magia jest tylko dla nas :)


Po Przeziębieniu został już tylko mały katar. Pojawia się bardziej z powodu płaczek jakie Nas nawiedzają co jakiś czas. Wróciła energie Dwulatka. Ba! Z siłą rażenia razy DWA! Momentalnie w ruch poszły wszystkie zabawki. Koń bujany, krowa do skakania ( o matko! Strach się bać co z nią może Dwuletni zrobić !) Kaczka na kijku ( pozbawiona człapiących nóg), ksiązki, klocki, telefony, muzyczn gadżety .... WSZYTKO ! Wydawałoby się - Fajnie co? Ale nie... Bo zabawa zabawką trwa jedną nanosekundę. Dosłownie ! Ogrom energii. Wulkan ! Siła ! Rzuty na fotel, rzuty na kanape, skoki w dal, biegi tyłem = strach w oczach Matki. Byle do wtorku. We wtorek idziemy na pierwsze spotkanie Socatots. Tylko raz w tygodniu ale zawsze bezpiecznie da upust tej Dwuletniej Mega Energii. Mam taką nadzieję. Bo Nasz salon jest za mały na tą ENERGIĘ.

czwartek, 29 maja 2014

Złość Matki boli.

Jest taki dzień ... Nie ! SĄ takie dni, w życiu dosłowne chwile, że wszystko jest źle. Że małe Dwa Lata ma dzień na "NIE". Że Sam nie wie czego chce i Matka nie wie czego On chce ... Płacze ciągle i Matce chce się płakać. Cięzko, żle, nerwowo.Drewniane klocki w ciągu dnia zamieniają się w ostre pociski w małych Dwuletnich rączkach a samochody strażackie podbijają oczy gdy wyciąga się glutki z małego noska. W takie dni wszystko przychodzi Nam ciężko. Ciężko się wstaje, cięzko się je ( bo ciągle nie to i nie teraz), ciężko się bawi, nie chce się czytać ani oglądać bajek bo "nie takie". O zasypianiu nie wspomne. Zasypianie codzienne, perfekcyjne od długiego czasu w objęciach Rodzica - też źle. Głupawka, łzy, złośc, bezradność - chaos . Kładziemy się spać i zamiast błogiej ciszy i miarowo uspokajaącego się oddechu słysze coraz wyższe w tonacji i coraz radośniejsze śpiewy. Gdy uciszam - płacz, żal lub śmiech. Koszmar dla mnie. Cały dzień się kumuluje. Chce się zareagować, nie tak jak trzeba. Sposobów wiele w głowie jest aby zapanować nad tą chęcią. Rzeka emocji, głównie ZŁOŚĆ. Na Siebie, na Dziecko, na Świat. Galopujące mysli kłebią się w głowie. Koniec końców - bezradność. 2 godziny usypiania ze zmianą pieluchy po 22. Dziecko 25 miesięcy  sytuacja taka może 4 raz w życiu. Na dobitke Matka sama sobie - Ojciec w pracy. Piszę posta, żeby się wygadać, chociaż wirtualnie. Ostatkiem sił, bez zdań złożonych bo brak słow i sił. Ja wiem, że Wszystkie tak mamy. Ja wiem. Ale to boli. Mnie boli moja złość i te emocje. Wiem, że Mały rozdarty przez przeziebienie, które ostro dało popalić i te leki które NIGDY nie są obojętne dla zdrowia i spokoju.



Zdjęcia stare - bo z pierwszych dni życia Naszego Szczęścia. Ale ważne - bo działają jak balsam w takie dni. Miłość zwalcza złość.

wtorek, 27 maja 2014

Kiedy dziecko choruje, choruje cały DOM.

Taka prawda, taki fakt. Każda Mama się ze mną zgodzi. U Nas tak jest zawsze, a teraz jeszcze bardziej dobitnie bo i dosłownie wszyscy chorujemy. Jakis wirus nas dopadł... Niby nic bo katar. Ale zaraz do tego kaszel... Mąż zaczął i przeszedł lekko i szybko ( jak to On :) ) a potem Młody. Rzadko nam się to zdarza, bo wyjątkowo odporny Bąbel jest - zasługa zapewne tego, że nie musieliśmy posyłać Go do żłobka, przedszkola a i rodzeństwa jeszcze brak więc wiadomo ... ;) Tylko z kataru zrobił się jeden wielki glut, którego nie wyrabiam wycierać/ wyciągać, a na dobitkę pojawił się brzydki, oskrzelowy kaszel. Kaszelek na szczęście pojawia się bardzo sporadycznie ale STRASZY okropnie tak jak i brzmi. Dzis gonimy do lekarza bo nie ma na co czekać - taką wyznajemy zasadę, że lepsza szybsza reakcja i mniejsze prawdopodobieństwo antybiotykoterapii itp. Jak na razie nam się sprawdza i udaje :) Można śmiało powiedzieć, że nasz dzielny dwulatek jeszcze zbytnio nie chorował - pierwszy raz w zimie dostał antybakteryjny syrpek, który był na tyle wcześnie podany, że dosłownie po dobie już było po krzyku :) Bardzo licze na to, że teraz tak samo szybko zniknie to wstrętnie choróbsko ! :) 

Na marudzenie mamy jedyny działający sposób - przytulanie, całowanie, i wyciszanie przez czytanie :) Mały uwielbia książki i sam się ich domaga. Ostatnio na naszą półeczkę trafiły nowe zdobycze :)











Tym razem i mnie to dopadło i męczy, jak zwykle uderza w zatoki ale dajemy radę. Jak to się mówi - w grupie raźniej :D

Książeczki są genialne !! "Auta" to świetna zabawa zarówno jako jazda resorakami jak i szukanie różnych postaci i aut w tłumie ilustracji :) Wiersze Agnieszki Frączek są magiczne, książeczka jest tak opracowana, że nadaje się do czytania zarówno z rana, w południe jak i na sen a czyta się lekko i z uśmiechem ! "Kolory" to dla mnie hit. Jako dusza artystyczna jestem prze szczęśliwa, że mogę moje dziecię już wprowadzać w magiczny świat barw i stymulować artystycznie :) " Co wypanda a co Nie wypanda" to nowość na rynku. Nie byłam przekonana co do zakupu tej pozycji ale pozytywnie mnie zaskoczyła ! Jest skierowana do dzieci ( i nie tylko !) w różnym wieku. Prosta i dosłowna ale bardzo w klimacie dziecięcym. Zakupy były strzałem w dziesiątkę:) Już nie mogę się doczekać dnia dziecka i kolejnych książeczek a listę mam baaardzo długą... ;)

wtorek, 20 maja 2014

Poganjalec !

   Jest Nasz ! :) Wszystkie BlogMamy i BlogDzieci mają, mamy i MY :) Poganjalec :) w języku słoweńskim nic innego jak rowerek biegowy :D Ale ta nazwa bardziej mi pasuje ... Wiadomo - poganiane ;) Młody gania a Ty -leć ! :) No dobra ... Jak na razie to tupiemy sobie powoli :) Dzień pierwszy jest spokojny ale fascynacja i entuzjazm ogromne, co NAS Rodziców cieszy OOOgromnie bo Młody nie do końca był chetny do zabawy jakimkolwiek sprzętem - nawet na huśtawki nie chodziliśmy na placu zabaw bo istniała dla Niego TYLKO piaskownica. Ale widze wyrastamy z tej monotonii :)

   Rowerek kupiony w Lidlu ( tak wiem zaraz usłysze słowa krytyki, że TAKI sprzęt kupuje w sklepie tego pokroju...ALE) ale ta decyzja była dość spontaniczna bo i cena fajna i rowerek taki jak nam trzeba. O !i jest :) Ja zachwycona kolorem - pastelowy błękim - CUDO ! Tatunio zachwycony tym , że SAM kupił i SAM złożył i Dziecię się cieszy czyli wszystko razy 200 :D Jeszcze tylko kask dokupić i śmigamy na plac obok domu:) 

   Z mojej strony zachwyt i ciut strachu bo kiepsko znosze upadki i wypadki naszego Sreberka żywego - a sporo ich mamy bo Dziecię moje ma koncentrację wiewiórki - wszystko na raz Go interesuje ... Ale Damy Radę :) Biorę to na siebię bo MAłżonek mój nie ma nerwów ... ;P a o Babciach nie wspomne ale to już Babcie jak to Babcie ... :) JEszcze w tym tygodniu podejmiemy pierwsze próby na dworze i relacja foto się pojawi na blogu.




 *
 **

*,** źródło http://www.pinterest.com/  ( TAK sobie wyobrażam moje Dziecię za chwil kilka .. :P)

poniedziałek, 5 maja 2014

Zwierzaki z ZOO

 *

Weekend majowy za Nami. Pogoda nas nie rozpieszczała tak jak pamiętne dwa lata temu :) Ale chyba każdy gdzieś się "ruszył" zwłaszcza rodzice z dzieciakami. Nam też udało się w ten weekend ruszyć gdzieś tylko we trójkę bez dziadków, których uwielbiamy ale mamy na co dzień lub cały weekend  i czasem potrzebujemy takiego czasu TYLKO dla nas :) Choćby kilka godzin ... Jeden dzień. 

**

I tak oto 1-go Maja wybraliśmy się z rana ( na nasze szczęście ! ) do Zamościa. Do ZOO :) Młody uwielbia zwierzęta i się ich zupełnie nie boi ! Niestety nie mamy zwierzaka w domu ( uprzedzenia małżonka ... ), więc weekendowe wizyty u dziadków na wsi i obcowanie z psami i innymi zwierzątkami musi wystarczyć. Dlatego taka wizyta w ZOO mimo wieku była świetnym wyborem. 

***

Zamojskie ZOO nie jest zbyt wielkie ale już wyremontowana i ciągle powiększane o kolejne atrakcje staje się coraz ciekawszym miejscem. Wyremontowane budynki i klatki dla zwierząt, nowe wybiegi dla większych mieszkańców, moc atrakcji dla dzieciaków w różnym wieku. Różne zdania krążą na temat tego miejsca ale moje odczucia są bardzo pozytywne. Maluszki do 3 roku wchodzą za darmo natomiast bilet dla dorosłego nie ejst ogromnym wydatkiem - tak uważamy MY. :) Alejki poprowadzone tak, żeby można było z każdej strony i z bliska zobaczyć każde zwierze. Te bardziej niebespieczne odpowiednio zabezpieczone ale zrobione tak, że jest się naprawdę blisko ! Dzieciaki w spacerówkach także zostały ujęte w tych zmianach ! Za co mega plus :) Jeśli wybieg jest ogrodzony murem to szyby widokowe są zrobione bardzo nisko tak, że spokojnie można do nich podjechać wózkiem i dzieciaczek wszystko świetnie obejrzy. W budynkach, gdzie chowają sie małpy lub gdzie mieści się wystawa gadów, płazów i ryba pomyślano o windzie i podjazdach. Na nasze neiszczęście winda akurat nie działała ALE można było spokojnie zostawić wózek z ekwipunkiem pod schodami i bez strachu wejść na wyższy poziom, żeby zobaczyć bardzo klimatyczną i kolorową wystawę akwariów ze zwierzątkami. Wszyscy wózki zostawiali i nikt niczego nie ukradł mimo prawie godzinnej wycieczki :) Część akwariów jest zamknięta natomiast część (np z żółwiami itp) jest otwarta, otoczona tylko murkiem . Wszystko bardzo fajnie wygląda - dekoracje nawiązują do tematyki wystawy. 

****

Dla nas Najciekawsze były :

- małpy i ich wybieg na zewnątrz z bardzo niskim ogrodzeniem i mnóstwem lin, drabinek itp. kiedy stało się na ścieżce obok a małpy się ganiały robiło to wrażenie jakby nas nic nie oddzielało :)

- lwy, tygrysy i niedźwiedź na ogromnych wybiegach ze skałami i malowidłami np afrykański widok. Ogromne szyby dawały widok na całość wybiegu i każdy mógł dokładnie zobaczyć tygrysa/lwa/niedźwiedzia bez względu na to gdzie się akurat wylegiwał :) Przy lwach i tygrysach był zrobiony także duży podest, z którego widok był troche z góry :)

- kucyki i zebra, które można było dosłownie głaskach lub podkarmiać przez siatke bo były takie rządne uwagi i dzieci. Nie wiem, czy było to zgodne z przepisami ale tak ludzie robili :P a zwierzaki były bardzo łagodne i zachwycone obecnością dzieci :)

- motylarnia, mała ale dopracowana, fajny "tropik" na chwile :) piękne okazy motyli NIESTETY dosłownie zamęczone przez gości ZOO, którzy najwidoczniej nie zrozumieli tabliczki : proszę nie dotykać roślin i zwierząt dla ich dobra. brawo ... żal było patrzeć, jak z głupoty ludzi część pięknych motyli dosłownie leżała zmaltretowana ...

-wiewiórka trójkolorowa, tak się chyba nawet nazywa :) dziwne zwierze wymieniam wiem ale nasze dziecko mało nie wyszło z siebie jak zobaczyło taką radosną i wielką wiewiórę :) niestety oznaczenie z krwawiącym palcem dobitnie uświadamiało, że ejst też troche niebezpieczna zwłaszcza dla małych i ciekawskich rączek. Ale była przezabawna :) Wszystkie dzieci się przy niej zatrzymywały, mimo, że była na uboczu w małej i niepozornej klatce ... ;)

- wielbłądy, emu, strusie i inne egzotyczne zwierzaki większych rozmiarów z ogromnymi wybiegami, odgrodzone tylko siatką ze świetnym widokiem dla wszystkich. Niestey na nasze nieszczęscie rozleniwione jeszcze poranną porą, trzymały się raczej blisko kryjówek - domków.

- Bardzo fajny plac zabaw z ogromem atrakcji, rewelacyjną nawierzchnią miękką usytuowany nas samym stawem jako miejsce zabaw dla dzieciaków i relaksu dla rodziców :)

Ponadto ogromny plus za zwierzaki na ogromnym wybiegu ( nie wiem dokładnie co to było ale coś podobnego do kangura :), które przechwycone od przemytników trafiły do bardzo fajnego miejsca :)

Zamojskie ZOO dla mnie osobiście to bardzo fajne miejsce na wycieczke z dzieckiem wkażdym wieku ! Warto tam pojechać i spędzić przynajmniej dwie godzinki ( nam tyle zeszło ale pewnie gdyby A miał więcej lat lub mniej :D to tempo zwiedzania było by wolniejsze i spokojniejsze ). Na nowo wyremontowane aleki, klatki i budynki zachęcają do odwiedzin. Do końca czerwca do zwiedzania ma zostać oddana jeszcze część z żyrafiarnią co niewątpliwie zwiększy atrakcyjność tego miejsca. Potwierdza to gigantyczna kolejka do kasy kiedy my wychodziliśmy :) POLECAM !! :)

http://www.zoo.zamosc.pl/

https://www.facebook.com/ogrod.zoologiczny.zamosc?ref=ts&fref=ts

______

*,**,***,**** - źródło : http://www.pinterest.com/