sobota, 26 lipca 2014

Antosiowa Biblioteczka. Nowości.

    Kocham czytać książki. Nauczyła mnie tego moja Mama. Z dzieciństwa pamiętam jak w każdą niedzielę, po ciężkim tygodniu, po sobotnim sprzątaniu, Mama odpoczywała. Ale nie leżała przed telewizorem jak większość społeczeństwa. Leżała w ciszy i czytała książki. To był czas dla Niej. Książka i cisza. Pamiętam, że kiedy nauczyłam się czytać samodzielnie - bardzo szybko i łatwo mi to przyszło w związku z powyższą sytuacją, zawsze przed snem i zawsze po obiedzie czytałam. Czytałam i odpoczywałam. Tak jak Mama.
   Teraz kiedy sama jestem mamą staram się zarazić tym mojego Syna. Wiem, że chłopcom przychodzi to trochę trudniej, zwłaszcza jak przykład idzie z góry - mój Mąż nie czyta nic poza instrukcją obsługi i forum samochodowym. No niestety każdy ma swoje zainteresowania :) Ale staram się bardzo , żeby chociaż na widok książki w przyszłości nie uciekał gdzie pieprz rośnie. Jak narazie potrafi sam zarządać poczytania książek co mnie ogromnie cieszy. Niestety dotychczasowe się znudziły , co mnie nie dziwi bo ile razy można czytać krótkie teksty? A wiele książek mamy jeszcze z okresu niemowlęcego więc w głównej mierze są to obrazki, co nas już w ogóle nie interesuje. Tak więc staram się co jakiś czas kupić Młodocianemu kilka książek. Zazwyczaj szukam czegoś albo klasycznego albo oryginalnego w każdym razie musi być książka mądra. Nie jakieś wydziwiane głupotki albo postaci z bajek. Taki jest mój wybór. 
   Takie perełki zagościły u Nas wczoraj.

"ELMER" David'a McKee to bardzo kolorowa i ciekawa książka o słoniu w kratę. Razem z tym nietypowym słoniem dziecko poznaje świat. Jest to książka z życiowym morałem, uczy tolerancji oraz otwartości. ELMER to cała seria książeczek.


"Dzikoludek" Beaty Ostrowickiej o opowiadanie o chłopcu dzikoludku. Przedstawiony jest dzień dzikoludka i problemy z jakimi się zmaga. Książka może bardziej dla rodziców bo pokazuje, że nie ma nic złego jeśli się troche coś zabrudzi, trochę coś rozleje i będzie mały bałagan. Świat oczami dziecka. Polecam zwłaszcza pedantkom i pedantom ;) Bardzo ciekawe ilustracje !



" Wieczorynki z żółwiem Antosiem" Anny Onichimowskiej. W związku z przeznaczeniem- do czytania przed snem, podzielona jest na króciutkie rozdziały. Książeczka napisana z humorem, opowiada przygody żółwia Antosia i żółwicy Amelki. Wybrałam trochę ze względu na imię Smyka mojego ale trafny wybór :)


" Mały Książę" Antoine de Saint- Exupery. Klasyka gatunku. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa. Książka ponad czasowa. Nikomu chyba nie muszę jej przedstawiać :)



Dodatkowe łupy to edukacyjne i rozwojowe książeczki z naklejkami i do rysowania. Tego nigdy za wiele. Naklejki sa u nas hitem w każdej postaci. Polecam.


Książeczki i edukacyjne dodatki kupuję głównie w takich punktach jak KOROB i AROS. Przez internet. Tanio i szybko. Wygodnie dla zaganianej Matki :)

czwartek, 24 lipca 2014

Samotność wśród bliskich.

   Samotność może być fizyczna. Samotność może być też stanem umysłu. Samotność może nas dopaść bez względu na to ile osób nas otacza lub nie. Samotność w każdym wydaniu doskwiera. Bywa przytłaczająca. Wyciska łzy. Ciąży nam. Dopada nas nagle lub powoli, z czasem. Nie ma znaczenia czy masz lat 15, 25 czy 30 itd... Nie ważne czy masz chłopaka, narzeczonego, męża, czy jesteś sama. Nie ważne czy masz dziecko, kilkoro lub wcale. Nie ważne czy masz ogromną rodzinę lub nie masz jej wcale. Są w życiu chwile, że nie ważne jak jest - jesteś samotna/ samotny. Ten stan to nie depresja. Przynajmniej nie zawsze. To czasem chwila krótka, godzina, dzień, tydzień ... Od czego zależy? Od życia. Od tego co się dzieje i jak to ogarniasz, jakie uczucia wywołuje sytuacja, ludzie. Chodzi o rozczarowanie drugą osobą. Chodzi o zbyt wielkie oczekiwania. Czasem o niespełnione marzenia lub o odkładane marzenia. Chodzi o niesłuchanie nas lub o to , że my nie słuchamy. Przede wszystkim chodzi o świadomość, że tak jest.
 źtódło : www.ciasna.jasnet.pl

   Samotność dopada Matki siedzące z dziećmi. Kochamy je nad życie. Cudownie z nimi spędzamy czas. Daje nam to ogrom szczęścia. Nerwy i złość odkładam bo nie o tym jest wpis. Matka nie ejst samotna przez t, że siedzi z dzieckiem. Nie obwinia w każdym razie dziecka bo nie to jest problemem. Chodzi o to, że w życiu potrzebujemy kogoś do rozmowy. Takiej szczerej od serca. O tym co złe i o tym co dobre. O naszch problemach. Bez oceny. Czasem nawet bez porady. Słuchacza. Ale takiego w naszym wieku. Stąd samotność Matki zajmującej się dzieckiem. Problemy są. Z czasem się nawarstwiają. Bez uwolnienia eksplodują. Ta samotność eksploduje. Mąż wraca z pracy zmęczony. Czasem poddenerwowany. Wiec nie wolno go obarczać naszymi głupotami... Bo jaka by była z Ciebie żona? Tak właśnie. Często tak to wygląda. I tu się pojawia kolejny rdzaj samotności. Samotność w związku. Kiedy Mąż nie słucha.Bo mu sie nie chce. Bo zmęczony. Bo nie ma czasu. Bo nie umie rozmawiać - mimo, że chcesz aby tylko wysłuchał. Pewnie pojawią się takie co to będą krzyczeć " mój jest inny ! mój słucha ! mój kocha!" Każdy kocha. Każdy jest inny. I każdy czasem nie słucha. Taka prawda.
   Samotność ze świadomości jacy jesteśmy. Jak popełniamy błędy bo udawałam, że słucham ale nie słuchałam. I tu się pojawiają wyrzuty... Jak mogę robić to co mnie boli u innych. A no właśnie... Wszyscy popełniamy błędy. Błędne koło..Stąd samotność. Jedna narzucana przez innych inna narzucana przez nas samych.
Taka tam refleksja nad życiem.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Bajki Mojego Dziecka. Bajki Mojego Dzieciństwa.

   Pewnie znajdą się Tacy co by mnie skrytykowali jako matkę. Za to, że moje 2 letnie dziecko ogląda telewizję. Za to, że moje 2 letnie dziecko ma już swoje ulubione bajki. Za to, że mu na to pozwalam.
Ale chyba wszystko jest dla ludzi? Moje dziecko ogląda bajki ale robi też wiele innych rzeczy. Poza tym sama byłam dzieckiem, które oglądało telewizję i miało swoje ulubione bajki. Mi to nie zaszkodziło. w odpowiedniej proporcji może być nawet pożyteczne. Odpowiednie bajki mogą nawet stymulować rozwój dziecka.
   ( źródło : http://chomikuj.pl )
   Jestem mądra bo mamy telewizje satelitarną. Mamy i łatwiej i ciężej. Łatwiej bo znam już godziny bardzo fajnych bajeczek jakie moje szczęście lubi oglądać i jakie ja osobiście popieram bo są mądre i rozwojowe. Mamy trudniej bo mam ponad dziesięć programów z bajkami i o ile teraz mam przewagę bo młody nie zaczaił jeszcze jak się zmienia programy o tyle wiem, że jest to już tylko kwestia czasu a wtedy.. No właśnie. Co wtedy? Pilota będę zabierać do kuchni? Bo wiem dobrze, że są bajki na które się prędko nie zgodze a które cieszą się dużą popularnością u dzieci. Takie bajki dosłownie odmóżdżają . Są wulgarne i agresywne. I na nasze nieszczęście jest ich najwięcej... Mamy czasy kiedy wszytko jest masowo dostępne ale niestey nie zawsze jest to dobre i odpowiednie.
 źródło : http://merlin.pl
   Kiedy byłam dzieckiem najważniejszym punktem wieczornych rytuałów była.. Dobranocka. Stara, dobra Dobranocka. Ukochana przez wszystkie dzieci. Wyczekiwana. Bajki mojego dzieciństwa ... Piękne, mądre, bez wulgaryzmów bez agresji ... Proste. Rysunkowe lub animowane ale NIE komputerowe. Nie mówię, że te komputerówki są złe. Ale rysowane kreską są lepsze dla wyobraźni. Tak. Bo wyobraźnia dziecięca jest ogromnie ważna.
 źródło :  http://swiat-malucha.com/
   I tutaj zaczynam pisać o tym co miałam na myśli. Wyobraźnia. Kształtowana przez otoczenie. Kształtowana przez odpowiednie bodźce. Wbrew pozorom bardzo ważna w życiu dorosłym ale najważniejsza w dzieciństwie. To dzięki niej dzieci potrafią się bawić. Rozwijają się. Rozwijają Swoje zdolności. To ona pozwala dziecku być w 100% dzieckiem. Bez wyobraźni jest tylko sucha prawda. Taka prawda, na która każde dziecko ma jeszcze czas. Wyobraźnia. Jedną z rzeczy jakie wpływają na wyobraźnię są właśnie bajki. Te czytane i te oglądane. Taka prawda. Ale czy każda bajka potrafi pobudzić wyobraźnię ? Nie. Każdy z Nas Rodziców ma prawo wybierać jakie bajki gląda nasze dziecko. Ale zanim dokonamy tego wyboru zastanówmy się jak na wyobraźnię dziecka wpłynie bajka typu " Świnka Peppa" itp a jak bajka pokroju " Pora na przygodę" i inne dziwadła szalonej twórczości bajkopisarzy obecnych czasów. Ja nie robię tutaj antyreklamy i nie krytykuję. Przedstawiam własny punkt widzenia. Moje podejście do tematu. Nie popieram wszystkiego co leci w TV. Chcę tylko w pewien sposób wpłynąc na jeszcze niewinną wyobraźnię mojego Syna. Zanim zrobią to te bajki, których oglądania nie popieram.
źródło :  http://michalinaobajkach.blog.com/
   Być może moja ocena i niechęc jest podyktowana tym, że wole aby w bajce był morał, żeby bajka ukazywała życie z ktorym z jednej strony dziecko może się utożsamić, odnaleźć coś co go z nią łączy i w której zobaczy co może robić w wolnym czasie. Ktora pokazuje jak się bawić - zachęca do zabawy na dworze, do rysowania kredkami, farbami, do czytania książek, do gry w piłkę... Wiele takich mogłabym wyemieniać bo to są dla mnie Bajki. Bajki uczą. Mają uczyć. Więc dla mnie nie ma miejsca w bajce na głupie teksty, na obraze innych, na agresje, rękoczyny, strach, szyderstwo i inne odrzucające motywy. Bajka to bajka ale powina być mądra a nie bezsensowna.


źródło :

czwartek, 10 lipca 2014

Matka kontra Krytyka.

   Temat tabu. Temat rzeka. Temat mocno kontrowersyjny. Temat, który wzbudza emocje. Różne emocje. Krytyka przez duże "K" bo mowa o tej, która uwiera najbardziej. O tej Krytyce najbardziej niechcianej i najbardziej bolesnej, wkurzającej. Dla mnie dosyć osobisty temat.
   Prawda jest taka, że krytyka towarzyszy nam od najmłodszych lat. Ale są chwile, etapy w życiu kiedy ta krytyka jabardziej boli, przeszkadza, wkurza poprostu... Mówi się, że krytyka potrafi być konstruktywna, potrafi dawać kopa na rozruch. ALE ! Ale jest pewna forma krytyki, która rujnuje, załamuje, podcina skrzydła i rani najnormalniej w świecie. Mam tutaj na myśli krytykę Nas - Matek ! Spotykamy się z nią na każdym kroku. Chciana czy nie chciana boli. Oczywiście, są chwile kiedy trzeba. Ale to są chwile dla przeciętnej Matki rzadkie.
    Problem w tym, że w naszym społeczeństwie wkradł się głupi nawyk... Kiedy jesteś Matką dziecka to odbijasz sobie Swoje bóle na innej Matce, zazwyczaj Matce niemowlaka  lub małego dziecka. Bo przecież to TY jesteś bardziej doświadczona. To TY pierwsza przetarłaś pewne szlaki - przynajmniej TY tak to widzisz. Bo to TY wiesz wszystko najlepiej - no skoro tak to TRZEBA wcisnąć tą idealną wiedzę innej- pewnie gorszej Matce. Prawda? Nawet jeśli Cie o to nie pyta... Nie prosi Cie o te Twoje złote rady. I tak Jej to wciśniesz. I jeszcze przy okazji skrytykujesz to jak Ona to robi. Bo TY jesteś Matka Polka Idelna. Brawo. Narcyzm góra. Egocentryzm XXI wieku. Jestestwo wielu z Nas. Warto dowartościować się czyimś kosztem.
   Przecież nie ma sensu przypominanie soie jak to było. Jak było na SERIO a nie jak TY to pamiętasz i przedstawiasz. Po co bić się w pierś i powiedzieć : Ja też to przeszłam. Ja też nie wiedziałąm. Ja też szukałam SAMA. Ja to robiła inaczej ALE Twoj sposób też jest dobry/ lepszy. Po co, nie? Lepiej zmiażdżyć. Zmieszać z błotem. Poniżyć w oczach ukochanych osób, rodziny. To takie przyjemne deptać innych...
   Lepiej wylewać z siebie oczami, uszami i nosem nienawiść do innych. Zamiast pomyśleć. Zastanowić się. Czy może jednak ta beznadziejna Matka robi to dobrze. Inaczej ALE dobrze? Bo przecież to ONA jest Matką Swojego Dziecka - nie TY. Ona zna najlepiej to dziecko- nie TY.  Ona kocha nad życie Swoje Dziecko - nie TY. Ona wie co dla Niego najlepsze - nie TY. Ona ma prawo żyć wg innych zasad. Ona ma prawo być taką Matką jaką chce być. TOBIE nic do tego. Zamiast żyć życiem innych. Zamiast marnować siły na wtykanie nosa w cudze sprawy - bez względu na pokrewieństwo to nie są Twoje sprawy ! Może lepiej przeznacz tą całą energię na bycie tą całą Idealną Matką ? Skoro masz Swoje Dzieci.
  Głośna myśl. Apel. Żale.
Mówię tu o przesadzie w takich sytuacjach. Przesadzie ktora dotyka często mnie osobiście. Nie musicie się zgadzać. To mój punkt widzenia. Ja z tym walcze bo nie popieram.
źródło : kobietyka.pl
 
 źródło : http://socjolog-patrzy.blogspot.com/

Lifestyle. My.

Od początku ZGK to miał być blog mieszany - nie tylko Parentingowy. Skoro tak więc trzeba zacząć mieszać :) Jak już wspominałam nie dorobiliśmy się jeszcze SWOJEGO miejsca. Takiego w 100% Naszego. Na dodatek nie mieszkamy sami - mieszkamy z moją Mamą. Mija w tym roku 4 lata jak tak sobie mieszkamy. ALE. Właśnie.. Od 2 lat jest nas już trójka i bywa czasem ciężko mieszkać z Mamą/Babcią/Teściową. Niby Mama się nie wtrąca - naprawdę Jej się to udaje z małymi wyjątkami dosłownie raz na bardzo długi czas. Zazwyczaj dotyka to TYLKO mnie - Mama nie ma w zwyczaju czepiać się Zięciunia ( dobrze Mu ... ) Ale bywa, jak to w życiu że odbija się to nas Naszej trójce. 

Ale nie o tym chciałam pisać. Zawsze miałam wiele pasji -  zazwyczaj ściśle związanych z tematem artystycznym. Teraz wiele odłożyłam na bok. Wiadomo - życie. Chociaż po cichu przyznam, że mi tego brakuje... I tak sama sobie szukam miejsca, okazji żeby przez moment iść w tym kierunku. Jednym z takich momentów jest planowanie jak to będziemy kiedyś mieszkać. Uwielbiam to...
Marzenia, marzeniami ale perspektywa jest. Nie zdradze jaka - bo to jeszcze nic pewnego wbrew pozorom. Ale dzięki temu wiem czego szukać. Wyzwanie jest. A to mi pasuje.

Najpierw było nastawienie na wielki salon połączony z kuchnią - w poszukiwaniach był to Nasz priorytet. Teraz życie nam podsunęło inną możliwość i jest pewne wyzwanie ... Odnośnie kuchni. Jaki? Zdradzę innym razem a będzie to bardzo ciekawe;)
*
Pozostaje salon, Dzięki tej zmianie całkiem spory. Ale zawsze marzyłam o takim, w którym będzie miejsce także na MOJE osobiste biurko do pracy. Bo co bym nie wybrała wiem, że takie będzie mi potrzebne :)
Chcecie wiedzieć o czy  marzę? Więc się dzielę :)




**
*,** - zdjęcia źródło: internet.